ARg-ch
Ma być dobrze.I kiedyś będzie,ale na pewno nie teraz.Potrzebuję nieziemskiej mobilizacji,spowodowanej solidnym kopem w dupę,ewentualnie wrzeszczeniem połączonym z wywijaniem kończynami górnymi i groźbą.
Spotkałam się z Zunlichtem.Nie wiem po co.Biedak.Dałam upust językowi i nawrzeszczałam na Niego,bo wyrzucił gumę do żucia na trawnik.Najgorsze jest to iż w rzecze słów które do niego wywrzeszczałam nie było ani jedengo,z którym moje sumienie by się zgadzało.Nakrzyczałam,bo to była moja uświadomiona potrzeba.Nie chciało mi się mówić.Byłam zła,że Monstrua Ubrana (tak go nazwałam)wmawia mi słowa których nie powiedziałam.Mimo to gdy wyjeżdżał,w chwili gdy mnie przytulił nie chciałam aby wogóle mnie wypuszczał z tych chudych,bardzo chudych ramion.
Rozumiem teraz tylko kota,z którym łączę się w bólu,ponieważ trzy jego małe kocięta zdechły.Jest mi jej żal.Chodzi osowiała,ciągle śpi,nawet miauczeć się jej nie chce.Tuli się do wszystkich.Za to regularnie pod moim oknem miauczą jej adoratorzy i ewentualny tatuś.Krew mnie zalewa,gdy wskakują na parapet i błądzącym wzrokiem szukają czarnej sierści kotki.Wyciągnę procę i zacznę ładować w te kocury wszystkim co mi wpadnie w ręce.W tej chwili mam instynkt mordercy.
Brak mi ochoty,chęci,działania,wszystkie idee,pomysły ,plany poszły się bujać na bambus,to znaczy ja je tam wysłałam.Na niczym mi nie zależy tak jak na chwili spokoju(szkoda,że nie świętego spokoju)Wiem,wiem jestem fajna na 102!! 100m od wszystkich i dwa metry pod ziemią.Że niby zawsze jestem taka silna,że niby nic nie jest w stanie mnie pogrążyć,że niby poukładana,że niby oparce,że niby wszystkich z doła wyciągam,pocieszam.Mój szkielet psychiczny zaraz gruchnie.Trzyma się jeszcze ze względu,na wiarę w lepsze jutro.Którego i tak nie będzie.Amen.
Dodaj komentarz