Barbaro!
Zastanawiałam się ostatnio nad swoim życiowym problemem,którego zwalczyć nie potrafię ani siłą woli, ani kałachem, ani miną przeciwpancerną. To się chyba jakoś nazywa "SYNDROM BIAŁEGO KILTU" Po prostu nie znoszę ludzi łażących w białych fartuchach za którymi ugania się fetor szpitalno-strzykawkowo-bolesny.Musiało mnie coś najwidoczniej zdenerwować już w łonie matki mej,że reaguję conajmniej chęcią rzygającą jak widzę te białe pełzające śmierci.I łażę w OSTATECZNOŚCI.Idzie człowiek do takiego szamana bo go boli ucho, a wychodzi bez nerki,a Twoją nerką jakaś bogata suka obłoży sobie ryj by młodziej wyglądać. No pierdolcie się.
No i niedawno doszukałam się owej PRZYCZYNY. Wiem co się stało i wiem kto mnie tak urządził.
PIE LĘ GNIAR KA BA ŚKA.Otóż owa arcydelikatna i by jej nie obrazić subtelna DAMA o pokroju dinozaura,wymalowana jak jakiś Indianin wkraczający na ścieżkę wojenną,z włosami blond wyglądającymi jak gniazdo bocianie opuszczone 30 lat temu, wbiła mi igłę w żyłę na tyle by sprawić mi sakramencki ból a dodatkowo wszystko pamiętać. Rodzicielka ma odprowadzając mnie raz do zerówki spotkała ową babę i grzecznie powiedziała jej dzień dobry, przy czym ja wrzeszcząc do swojej mamy słowami: MAMO DLACZEGO TY JEJ MÓWISZ DZIEŃ DOBRY,SKORO JA JEJ NIE LUBIĘ! Przesadziłam. Jako,że ja chorowite dziecko byłam ( nienie, nie chodzi o głowę) wiecznie mnie targano na zastrzyki, stawiano mi bańki,szprycowano antybiotykami itd.Czyli wizyty u SIOSTRY MIŁOSIERDZIA.Cierpiałam jak wsza na kocie.Aż wreszcie chorowanie ustąpiło.I zdawałoby się święty spokój. Jak sobie pomyślałam,że więcej tego sepleniącego belfegora nie ujrzę to miód na me serce.
Wracałam se ostatnio do domu rowerem z biblioteki i zobaczyłam ZEBRĘ,nie taką na jezdni, ale normalnie ZAD zebry, dwie nogi, paski,reszta zebry była ukryta za krzakiem myślałam no pasie się zwierzątko.W miarę zbliżania się do owego zwierzęcia, a ściślej FENOMENU zwrok mi się wyostrzył i ujrzałam, nie zeberkę a TŁUSTE SPASIONE DUPSKO,w zebrzych getrach i to samo gniazdo z włosów PIELĘGNIARKI BASKI.No plewiła se co za tym krzaczuszkiem. W trymiga palpitacje serca, festiwal kolorów czerwieni na gębie,adrenalina w żyłach i przyśpieszenie pedałowe.Zdrowiej nie chorować.
eeeeh ja ostatnio w wieku 3 lat miałam pobieraną krew (oczywiście skopałam wtedy pielęgniarkę :D)
strzykawki to szit
żeby mi na każdym kroku mówił, tfu wmawiał,że jestem chora?
NIGDY =)P.
A Ty masz natychmiast wracać!
Słyszałam,że szczury Ci po nodze chodzą =)P.
Jak tam śliweczki,co, co?
ja do służby zdrowia czułam zawsze niechęć, ale ostatnimi czasy na szczęście mi przeszło. Ale lekarki nadal \"nie zauważam\" na ulicy... (bo głupia, kiedyś mi dała nietą szczepionkę i ogólnie musiałambyć zdrowo pokłuta żeby odkręcić jej błąd...)
Kiedy chce po jakimś czasie te szwy wyjąć okazuje się że również potrzebuje skierowanie. Wsiada w tramwaj i jedzie do kumpla do przychodni ,który zdejmuje mu to w 2 minuty... BEZ KOMENTARZA! SŁUŻBA ZDROWIA to rzecz na którą jestem najbardziej cięty w tym kraju i też nienawidzę LEKARZY (Z wyjątkiem mojej babci ,która jest internistą-kardiologiem)
ja równiez nie przepadam za lekarzami tudzież siostrami i innymi tego typu stworkami, choć nie przecze, za młodu chciałam być jedna z nich.. może miałam nadzieję że cos poprawie w naszej sluzbie zdrowia (chyba sie tylko łudziłam) A paski juz dawno z mody wyszly.. chyba nie? :D
Dodaj komentarz