do do dobraaa
Dobra, już coś napiszę, bo wygląda na to, że każdy następny dzień po 13 marca jest dniem moich urodzin (jak ktoś nie zwraca uwagi na daty). Z moich obliczeń wynika, że miałabym 41 lat. Byłabym ryczącą czterdziestką. Ryczącą, bardzo ryczącą, że czas biegnie jak koń po mongolskim stepie.
O czym to ja..
Chora jestem. W mojej obecnej robocie nie ma okien. Ani pół okna które by się otwierało, wszędzie pokaźnych rozmiarów wstawione szyby. I ta zasrana klimatyzacja, raz mamy temperaturkę Sahary, a za 20 minut temperaturkę Tundry. Mój organizm kompletnie sobie z tym nie radzi. I się po prostu po ludzku rozłożyłam.
Okna (te pokaźnych rozmiarów) sprawiają, że czuje się jakbym wchodziła do szklarni i była ogórkiem ( mam bardzo dużo zielonych ciuchów). Ogórkiem nabitym na dwie kredki. Ogórkiem. Przez pierwsze 3 godziny pracy ogórkiem szklarniowym,po następnych 2 ogórkiem kiszonym, a po 3 ostatnim ogórkiem konserwowym nadającym się tylko na zagrychę do wódeczki.
Chociaż niektórym facetom, którzy pracują w Agencji( to nie taka agencja o jakiej myślcie świntuchy) ta szklarnia może i dobrze zrobi. W sumie, mówią że pod szklarnią szybciej rośnie =).
Jako, że siadło mi na dyńkę i zaczynam świńsko myśleć Państwo pozwolą, że się oddeleguję w łoże.
Dodaj komentarz