Dynii domowa go!
Dwie durne myszy były dumne niesłychanie,
Że je kocur zaprosił do siebie na śniadanie.
Jakoż było śniadanie; kocur dwakroć mlasnął,
Zjadł obie, ziewnął, pierdnął i z powrotem zasnął.
Aaaaa ja dziś SAMA, SAMUSIEŃKA zrobiłam żarło.KROKIETY, nie krykiety.I mogę tylko jedno stwierdzić: NIE NA WI DZĘ GO TO WAĆ, SMA ŻYĆ, PODDUSZAĆ ( no chyba,że jakieś bydle jest tego warte) DRYLOWAĆ też nienawidzę,PRZYPIEKAĆ ( no chyba że jakieś bydle jest tego warte) i wszystkiego co jest związane ze słowem KULINARIA, poza jedzeniem oczywiście i piciem ( prepraszam bardzo NIE MAM PROBLEMU ALKOHOLOWEGO, to tylko dla poprawy flory bakteryjnej w żołądku).Zrobiłam te krokiety,które na krokiety raczej nie wyglądały,bardziej na rakietę do krykieta.Nie wytrułam domowników.Tato popatrzył tak jakoś od talerza na mnie i powiedział : dobre papu córcie, dobre.
To mi jakoś wcale nie dodało motywacji do następnej akcji kulinarnej.
Następny krok : SZYCIE.
Ale i tak zajebiste, hłe, hłe =))).
a haftowanie też przewidujesz?
Odczep się, nawet nie wiesz jak to wycisza ORGANIZM, niewiele jak głodówka oczyszczająca mistrza ZEN!Powinnaś przed zjazdem ze stoku martwić się trochę! No! =)P.
Darz bór;)
Akurat na to nabrałam smaków =).
Dodaj komentarz