Ha!
Ha! Przeglądałam dziś swój notes.Pierwszy akademicki,który do ręki(mam dwie,a WY?) włożyła mi jakaś dziewczyna wraz z torebką sproszkowanej zupy "GORĄCY KUBEK"( to nie jest dźwignia handlu!)Gryzmoliłam w notesie,absolutnie wszystko,te kwestje bardziej i mniej związane z uczelnią.Na przykład,wiem kiedy jest dzień guzika i kiedy poznałam kapitalną panią psycholog w autobusie.Nazwałam raz siebie głupią bźdźwiągwią i deklaruję,że umyję szyję sąsiadowi,aby tylko pewien list do pana ( w notesie nazywany jest dupą wołową) nie doszedł.List doszedł,a ja się NIEZIEMSKO rozczarowałam.Obiecałam,że już nigdy więcej,ani słowa,ani literki w sms,ani jednej myśli.Też na darmo.I tak ślepa byłam około lat trzech.I dopiero parę tygodni temu mi definitywnie PRZESZŁO.I nie wróci,bo się obarykadowałam i zapłodniłam prawdziwym uczuciem.Nie jakimś gównianym zauroczeniem,wyobrażeniem czy marzeniem.TYLKO NAJPRAWDZIWSZYM I NAJMNIEJTUCZĄCYM UCZUCIEM,szczęścia,miłości,
motylków w brzuchu,ciepła i niewątpliwej troski.Nie ma się co dziwić,że rozpłakałam się ze śmiechu z chwilą gdy przeczytałam kartkę z miesiącem zimowym,w którym DUPA WOŁOWA ma imieniny.Cytuję wszystko co tam nabaźgrałam :
1) zajęcia odwołane.Bóg istnieje!!
2)IMIENINY DUPY WOŁOWEJ (TAK NAPRAWDĘ GÓWNO MNIE OBCHODZĄCEGO)
Powinnam teraz zbierać fundusze na KAPLICĘ w której bym się codzinnie modliła za ILUMINACJĘ jaką mi niebiosa zesłały na egzaminie.
Primo.Rozwiązuję zadanie(o hipotetycznej niezawodności) pociulane na wszystkie strony i za groma mi nie wychodzi.Zamachuję się wyciągam łapę do góry i mówię dziadowi,że TU JEST BŁĄD(tylko nie taki 404 strona nie istnieje,bo strona tam była,ba nawet trzymałam ją w ręku).Dziad mówi,że to nie możliwe.Po chwili dziad stwierdza,że tam jednak był błąd.Ogromną satysfakcję czuję,ale i strach w gaciach.Na domiar złego jakiś facet siedzący za mną szturchał mnie długopisem,bym mu pomogła.Jak mu pomogę skoro sama na większą połowę odpowiedzi nie znałam.Strzelałam.Z egzaminu wyszłam zrozpaczona i bliska palnięciu sobie w łeb.Potem zadzwoniłam do matki by jej powiedzieć jaką to ma głupią córkę i pojechałam wyryczeć się do cioci Elżbiety.W międzyczasie zadzwonił PPP i on też usłyszał,że jestem osioł,bo obleję na 100%.Usiadłam obok jakiejś starszej pani,która powiedziała mi,abym się nie przejmowała,bo zdrowie najważniejsze.U cioci topiłam łzami wszystko.
Pogadałam z PPP,przeczytałam o RASPUTINIE i pojechałam spowrotem na uczelnię.Po wynik weszłam w 4 dwójce.Egzekutor pyta mnie,czego się denerwuję i żeby mu powiedziała co to ZASADA PRAGMATYCZNA.Powiedziałam mu,że nie odpowiem.A on mi powiedział,że bardzo mu przykro ale nie dostanę 3.5 ale 3.0.W innych okolicznościach pewnie bym go pocałowała w ten łysy czerep( jak to miało miejsce przy ONTOLOGII)ale uścisnełam mu tylko dłoń powiedziałam,do widzenia,dziękuję za NIEWĄTPLIWĄ WIEDZĘ,ZA NERWY,ZA TE DURNE TEORIE O MÓZGACH NA POŻYWKACH I WIDZENIU OSŁA ZAMIAST ZEBRY I ZA TO,ŻE WIEM JAK MAM TRAKTOWAĆ RASIZM WŚRÓD GEOMETRII.Był na tyle łaskaw udupić 14 osób,które muszą powtórzyć rok,bo na komisa nie chce się zgodzić.Ciul.
Zrobiliśmy z PPP PAŃSTWO,nie o wspólnym nazwisku,czy ostatni szczebel ewolucji państwowej u ARYSTOTELESA.Po prostu tandem doskonały.I dziękuję za to wszystkim dobrym aniołom.Amen.
Dodaj komentarz