Nie, to my się nie zrozumieliśy.

Drodzy Ludzie- usiadłam wreszcie na dupie i opowiem Wam co mi się przytrafiło. Siedzę w robocie nie ukrywam grałam w kulki i przygotowywałam serce pod ZAWAŁ.Otóż wleciał do pokoju półnagi CZŁOWIEK,walnął drzwiami aż mną trzepło z kapeluszem na głowie z majtkami wyciągniętymi z krótkich spodenek i mówi do mnie:

PROSZĘ PANI CHCIAŁEM WEJŚĆ DO DOMU PAPIEŻA.

Jako, że mam opanowane chyba w 600 językach: PROSZĘ STANĄĆ W KOLEJCE I CZEKAĆ, powiedziałam mu wprost, że to może potrwać w ok.2 godzin. A ten patrzy na mnie tymi kostropatymi oczami i mówi, że tyle nie może. Na to wszystko przylaz jego podejrzewam płodziciel i mówi do mnie na ucho: ILE, no to mu na to ucho odpowiadam że DWIE GODZINY.

CHYBA SIĘ NIE ZROZUMIELIŚMY, PYTAM ILE PIENIĘDZY PANI CHCE.

Oburzona mówię mu, że  NIE BIORĘ:narkotyków, znajomych na mecze ligowe,więcej jak 20 zł do portfela i łapówek!

Twarda jestem, nie?

Ps.Filozofię indyjską zdałam.A teraz ściągnę nogę zza głowy i pójdę do PRACY, jutro też.