NO HAHA.
Kto ma pszczoły ten ma miód, kto ma dzieci ten ma smród,
Kto ma katar ten ma glut,
Kto ma VIAGRĘ ten ma wzwód.
Nic z tych "DELIKATESÓW" nie mam. ZA PE WNIAM! Za to mam spęd rodzinny pod koniec sierpnia, kiedy to pewne osobistości przed ołtarzem zareklamują sieć telefonii komórkowej ERĘ słowami TAK TAK.Wczoraj dostałam oficjalne zaproszenie.Wg. mojego uznania bardzo ładne.Bordowe ze złotymi literami.Impreza szykuje się na ponad 200 osób,w sali specjalnie dekorowanej przez jakąś nawiedzoną dekoratorkę, która zdarła z rodziców młodych fortunę.To samo z paszą weselną, specjalnie przygotowywana przez kuchcików z tej obory .Co następuje,po pierwsze za PUNKT HONORU ( o nie, już nie zjedzenie kababu z najostrzejszym sosem )postawiłam sobie zapoznanie się z ETYKIETĄ DAMY.Na pierwszy odstrzał poszło rozoznawanie wszystkich wideców, widelczyków, nożyków,kieliszków, łyżeczek, łyżeczuniek,szklanek,szklaneczuniek,serwetek ( przeca nie będę wycierać rąk w obrus ).Dzięki telewizji BOLSAT i tandetnemu programowi " Coś tam AMERYKAŃSKA KSIĘŻNICZKĄ" nauczyłam się jeść BANANANANANANA (jak to dobrze, że ktoś uciął tą nazwę, bo nie wiedziałabym kiedy przestać ).PRZE NI GDY bym się nie dowiedziała, że banana je się widelcem i nożem, krojąc go najpierw na pół,a potem odcinając małe kawałeczki wkładać go do ust.Próbowałam w domu.Myślałam,że PO SIU SIAM się w gatki.
Po drugie UBIÓR.Babcia Julia jest gotowa ODDAĆ mi całą swoją emeryturę bym tylko na rzyć przywdziała coś co się nazywa SUKIENKĄ.Jedynie co mi pozostaje to spalić kogoś na stosie w ofierze bogom, by na sierpień był deszcz,śnieg czy powódź.Jednym słowem matka moja i matka mojej matki totalnie mnie zdeterminowały.Maka groziła,że mie odda do domu dziecka.Owszem mam kilka sukienek,ale nie nadają się na takie imprezy,mają za dużo kieszeni, troków,sznurków i prawie O dekoltu.Zadzwonił do mnie wczoraj kumpel z Elbląga.Pełen zen i relaks,mówię mu jak mnie domowe babska osaczyły,a ten mi na to : "JA BYM PRZE JE CHAŁ pół Polski by Cię tylko MA LEŃ STWO w sukience zobaczyć.HAHAHAHAHAHAH"No HALLOO?? RA TUN KU! HELP HILFE! Po trzecie wczoraj w sklepie trafiłam na CIOTKĘ,która chyba kronikę spisuje na temat kto z kim obcuje.Pyta mnie: Moja droga(dobrze,że nie moja SZOSA,ULICA bo bym ją kopneła w podniebienie) z kim to idziesz na ślub wesele i dobrze się bawić?
To jej mówię : Ach ciociu z moim NAJUKOCHAŃSZYM MĘŻCZYZNĄ.No właśnie,NAJUKOCHAŃSZY męzczyzno OBJAW MI SIĘ! Kuźwa muszę kogoś wkręcić.Chociażby tylko dlatego by postrzelać pestkami do deserów sąsiadów ze stolika obok.Hehe.
Cześć!
Choć tu mama serducho, zarzekała się, że ze smrodem to przesada =))).
Abym ja nie mówiła,że się poznaliśmy w biedzie, a on że w bogactwie. A tak naprawdę to na jakimś tam zlocie fantastów.Ale to brzmi niewiele tak drastycznie jak : ooo, poznaliśmy się podczas wspólnej wieczerzy w sekcie CZAO MAO ODDAJ NAM SWOJE CIAŁO.
ps. i przecie zapowiedzialam sie na wrzesien:)kuchni zydowskiej mi sie chce uhh.
-------->Słonecznik.Bardzo bardzo możliwe, że wyharatam kumpla z Elbląga.Fakt urlop zaczyna mu się dopiero w poniedziałek, ale obiecał, że jakby co w piątek już wsiądzie w pociąg.W niedzielę tj. w dzień poprawin po weselisku ma urodziny 28.
Dodaj komentarz