Ping-pong,mikroprocesor z Azji.
Telefon kolezanki,pobudzil mnie do dzialania.W zwiazku z tym iz dzisiejszego solenizanta -brata mego wczoraj choroba( ostre zapalenie zoladka) wpedzila w okropny nastroj i jeszcze gorsze samopoczucie.Ja jako umilowana i dobra siostra z owa kolezanka wybralysmy sie na zakupy.Ot chcialam sprezentowac mu szal w zwiazku z dzisiejszymi urodzinami.
I tak zawedrowalam w komitywie kolezanki na plac targowy.Szalikow bylo bez liku, kolorowe, dlugie,zabawne w duecie z czapka -cuda na kiju.Tak szukajac czegos odpowiedniego dla brata-ktory to pas od spodni ma dlugosci rownika,szyje podobna zawedrowalam w strefe zolta albo skosna,tych mikroprocesorow tj.Japonczykow,Wietnamczykow,Chinczykow.Tam zauwazylam ze jeden taki mikroprocesor patrzy na moje nogi i napatrzec sie nie moze.Pomyslalam sobie ze albo mam je faktycznie zgrabne albo wzorek na rajstopach ktorymi byly jakies chinskie/japonskie litery sugeruje mu ze jestem,moze nie nazwe tego po imieniu ale jakas nieskomplikowana i nietrudna w obsludze.Mikroprocesor usmiechal sie do mnie i cieszyl i na demona cos mowil.Zaiste chcialabym wiedziec co.Wkoncu pobudzona nieziemska sila wzielam kolezanke pod ramie i wyparowalam stamtad jak kamfora szybko.Szalik kupilam,ladny bratu sie podoba ale i tak w nim nie bedzie chodzic bo jest BABSKI.A teraz wszyscy zyczymy bratu memu wszystkiego naj naj, i aby wiecej siostrze nie dokuczal i nie paskudzil i nie przychodzil w najmniej odpowiednich momentach-czego jest mistrzem i aby mu matematyka lekka byla a matematycy na ruda glowke spadla lodowka.
Z wiesci parafialnych:
Jest mi DOBRZE.
Dodaj komentarz