Siódme, ósme - ułóż je prosto.Poprawione...
"Wiem,że to DZIWNA forma podziękowana,ale serdecznie dzięuję za BUT"
To było końcowe zdanie do pani "mgr no przecudnie"
Otóż,wysiadając z autobusu pewien samczyk upatrzył sobie moją podeszwę i depnął na nią,a ja rąbiąc krok w przód ( może się nauczę w tył) zrobiłam z ORTOPEDYCZNEGO BUTA ( kto wie, co to za but?) ranne obuwie.Podeszwa fantastycznie oderwała się,odstawała od reszty,klapiąc raz do błotka raz na moje spodnie.Cudnie.Miło.Fajnie.Przeuroczo.Niby szukałam sklepu w okolicach szkoły,ale TRAFIAŁAM tylko do WARZYWNIAKÓW,gdzie o kleju mogłam sobie tylko pomarzyć.W szkole dokonałam oględzin.Zeznałam,że mój but wygląda niefajnie, że potrzebuje rehabilitacji i SZEWCA PIERWSZEGO kontaktu.Przesiedziałam pierwszą lekcję w tym ROZKLAPANYM BUCIE,bojąc się ruszyć tą najdłuższą częścią ciała,coby nie spowodować zamieszania i śmiechów ze strony tych małych onanistów.W grę "POSZUKAJ KLEJU DLA BUCIKA" zaangażowała się mgr no przecudnie,biorąc mnie pod boki i sprowadzając do szkolnych katakumb.Powiedziała " niech że pani tu poczeka na JASIA,to konserwator, on ma na pewno KLEJ".Jasiu okazał się być sędziwym staruszkiem,BARDZO POCZCIWYM ,SŁOWNYM i PRZEMIŁYM.Rekonwalescencja buta miała trwać ok 90 minut.Ale jakże to tak, bez buta łazić po szkole?? Dano mi obuwie zastępcze ( od obuwia zastępczego,gorsza jest tylko HIPERTROFIA zastępcza) w postaci pary białych LACZKÓW.Pomińmy chwilą milczenia fakt iż PAN JAN,dusił się ze śmiechu jak mu powiedziałam, że NIE MOGŁAM ZNALEŚĆ PARY SKARPET I DLATEGO MAM JEDNĄ W ZIELONE PASKI A DRUGIĄ KOLORU BIAŁEGO.Przymierzyłam te pantofelki, uzbrojona w odwagę ruszyłam do SALI.Jeszcze w życiu nie czułam się jak MODELKA.Wszyscy,absolutnie wszyscy zawieszali patrzały na moich nowych bucikach.Tak mi pasowały,tak komponowały się z resztą!!Byłam niemalże pewna,że gdybym przeszła przez korytarz półnaga z CYCEM,DODATKOWYM SUTKIEM i NAPISEM NEONOWYM "POGOTOWIE SEXUALNE" nie było by tak piorunującego efektu co widok klapciochów.Aby uniknąć dalszych PROBLEMÓW na lekcji włożyłam nóżki do plecaka i tak wysłuchiwałam o EGIPCIE FARAONÓW.A po buciora zeszła mi KOLEŻANKA,której strzeliło ramiączko od biustonosza.Śmiem twierdzić,że pan JAN takiego asortymentu nie posiadał.
Arrrivvvvvva!
Dodaj komentarz