Wio.wio
Dysponuję nieuregulowanym stosunkiem do bachorów( do służby wojskowej zresztą też).Odbywając praktykę pedagogiczną wypatrywałam jej końca.Po prostu nie nadaję się na ciało pedagogiczne.Na mój widok dzieci siusiają w portale( nie chodzi o internet).Nienawiść do bachorów zawdzięczam w wielkim stopniu moim sąsiadą,którzy mieli przyjemność zrobić sobie dzieciaka, demona raczej.Nawet mnie o zdanie nie zapytano,co za tupet! Bachor jest dziwnie skonstruowany: niby ma dwie ręce,dwie nogi i głowę,ale chyba nie wie jak to wszystko ma do siebie pasować,a co najważniejsze w jego każdym geście,słowie,czynie widać absolutnie wszystkie obietnice piekieł.Jak to gówno małe było małe dało się go jeszcze tolerować.Teraz za każdym razem jak go widzę rozglądam się za granatem i o tym granacie wolno mi marzyć.Do jego ulubionych powiedzeń należy:
-Cześć Ty stara dupo.
Takim też sposobem bycia zyskał sobie gro przeciwników.Jego szkolni koledzy ataki odpierają pisaniem kredą po szosach,chodnikach i murach miliony przymiotników zazwyczaj przez samo "h" określające jego charakter.Dobra przyzanję się,czutuję to,bo mnie to bawi.Życie na wsi obfituje w różne niespodzianki i bomby odzwierzęce na ulicach.Ot idzie sobie taki koń i nagle zapragnie wypróżnić jelita.Podnosi ogon i bum.Ihhhaaa.Prrr.I taka końskość,albo czasoprzestrzenny przekrój koniowatości zerżnęła się tuż przed bramką sąsiadów.Maszerując dziś do domu rodziców mych wielką białą kredą na pół ulicy i chodnika było wymazane :
Wiedział gdzie się zesrać!!!
Turlałam się do domu ze śmiechu.
Dodaj komentarz