o nudzie
Ponieważ stałam dziś w potężym korku w trolejbusie nr 23 i umierając z nudów, albo nie.STOP! WRÓĆ! umierając w konwulsjach przyklejona do szyby jadąc na glonojada i umierając z nudów o tak lepiej! szukałam jakiegoś wytwornego zajęcia, które by mnie nie zabiło z tej rzeczonej nudy. No i znalazłam [co,ja nie znajdę?]. Zajęłam się dłubaniem martensem w żelku, który leżał na podłodze w trolejbusie nr 23. Był to żelek koloru pomarańczowego okształcie przypominającym wielką literę Z, lub wielką literę N. I aby cały ten bełkot miał sens napiszę, że litera Z jest jedną z ostatnich liter w alfabecie łacińskim [ale, odkrywcze,niech mnie gęś kopie], a pierwszą literą w tym alfabecie jest litera A[ cóż, chyba zasłużyłam już na Nobla w dziedzinie odkrywczej]. Natomiast wielka litera alfabetu to inaczej MAJUSKUŁA. Takie,nowe fajne słowo do szpanowania =)).