Uważaj bo Herkules rozwiązuje wielkie sprawy...
aQQ
Myję Gary bo wiem dobrze o tym kto ich nie myje ten ma kłopoty.
Dziewucha brata mego, zaparkowała dom w innej miejscowości niż moja i co z tym idzie równierz i brata.Brat zakochany po uszy swe mało szpiczaste,od czasu do czasu wizytuje jej hacjendę,bo taki ma obowiązek,kto wie czy aby nie rozkaz.Wybrał się więc,zaopatrzony w czekoladę, aby sprawić radość swej lubej, coby kraśniała na ryju nie tylko na widok samej czekolady,ale i brata.Ruszył drogą krętą i niebezpieczną w stronę szosy o większym natężeniu ruchu,aby złapać podmiejskie toczydło.Zanim dotarł na przystanek,przed jego niebieskimi ślepiami na drodze asfaltowej wyrosła bułka.Ot,taka zwyczajna bułka z masłem i szynką.Wiem,że wzrok męski zazwyczaj przyciągają skąpo odziane samochody,szybkie babeczki,ale żeby bułka??Brat znany z dobrego serca i budowy ciała godnej postaci mitologicznego Cyklopa,podniósł bułę i wykonał desant zza płot,ponieważ wydawało mu się że jakiś tam piesko-kundlek wydaje dźwięki głodówki oczyszczającej.Pieskiem okazała się być stara baba,plewiąca trawę tuż pod płotem,schylona do tej postaci by nie było widać,że to cokolwiek z gatunku- człowiek.Oberwała bułką w głowę,zaraz potem usłyszała"masz, masz pieseczku!!!".Gdy podniosła paszczę na wysokość,by można było na niej zobaczyć szkicujący się nos,usta,oczodoły i włosy jak szczota od mopa brat już brał nogi zapas.Biegnij Lola Biegnij!
Zawody STIHL timbersports,mają jeden mianowkik- RŻNIĘCIE.Odbywają się w mej wsi po raz drugi i cieszą się cholerną popularnością.Mają na celu pobicie na łeb na szyję zawodów STRONG MENÓW.Stihl timbersports series-zawody w sportowym cięciu drewna,zadziwiają sportowymi osiągnięciami i wzbudzają emocje( pewnie Dżepetto byłby zachwycony) i pogarszają słuch.Otóż moje rajskie muchówki seszelskie drewno można rżnąć na wiele, wiele sposobów,przez grzeczność nie powiem,że kobietę też.Mój wkład w przygotowania został nagrodzony,parasolem,torbą,piórem i długopisem , zestawem czegoś tam do wiertarki i breloczkami.Sądny dzień był nie tylko miły w prezenty materialne,ale i duchowe.
Poznałam kilka zgrabnych samców z czego jeden 30-letni facet powiedział mi zacytuję "cześć" i wspiął się na drzewo, dokładnie na akację,pewnie po owocki.Nienormalność wychodzi z niego każdą porą skóry.Szanuję go za jego wiedzę na temat tego czym się zajmuje, a nienawidzę za niewiedzę o świecie go otaczającym.Cokolwiek bym mu nie powiedziała co miałam,co robię on to robił dwa lata wcześniej i dwa razy lepiej.Wkońcu wypalę przy nim "Mam miesiączkę".Pokazał mi swoje prawo jazdy, zupełnie jakby było to jakieś trofeum, conajmniej głowa Potwora z Loch Ness.Na zdjęciu wygląda jak Stan Borys, na pierwszy rzut oka dałam mu 20 lat.Pomyliłam się tylko o 10.Najwidoczniej łażenie po drzewach odmładza.
Pozdrawiam wszystkch na literkę O!
Prosił brat brata, a wszystko działo się na osiedlu XX-lecia,aby ten kupił mu paczkę prezerwatyw.Starszy brat okazał się być dobroduszny i wspaniałomyślny.Udał się po zakup gumek na drugi koniec miasta.Zakup gum w osiedlowym sklepie byłby absolutnie niewskazany, bo sprzedawczyni krzywo się popatrzy, bo i przez przypadek wychlapie matce kupjącej marchew co jej syn zamierza uczynić, bo i to wstyd ,bo i kolejka usłyszy nazwę towaru.Starszy z braci schylił się w okienko kiosku i wyraził życzenie.Jak coś nie jebutnie drzwiami,jak coś nie znacznie pyszczyć,jak coś nie znacznie wywijać rękoma, jak coś się nie znacznie dopytywać! COŚ okazało się być matką jego dziewczyny.Biedaczysko musiał się gęsto tłumaczyć.Bzykanko młodszy brat musiał odłożyć na zdecydowanie późniejszy termin.Owa historia regularnie wizytuje moją czachę, z chwilą gdy obserwuję jak to młodzież usilnie próbuje dokonać zakupu, o którym oni i tylko oni powinni wiedzieć.Raz byłam świadkiem zakupu przez dziewczę paczuszki gumek.Kręciła się po sklepie,przeskakiwała z nogi na nogę, zupełnie jakby miała pełny pęcherz, czekała aż wszyscy wyjdą, oglądała gwoździe.Gdy w sklepie zrobiło się luźno,w te pędy pobiegła do lady i głosem nr 2 ( cichy szept, połączony z rumieńcem) poprosiła o paczkę skafandrów dla mężczyzny.Sprzedawczyni zrobiła zdziwioną minę i zapytała ponownie o co chodzi.Ze spuszczoną głową dziewczynka poprosiła o prezerwatywy.Sprzedawczyni co sił w płuchach wykrzyczała :aaaaaaaaaaaaaaaaaa gumy nazywać skafandrem ha ha ha ha ha!!! Innym razem facet wydał się być trzeźwy na umyśle i ciele,pokazał jak można być bezpośrednim robiąc zakupy alkoholowe.Podszedł do lady przedstawił się z imienia i nazwiska i poprosił o dwie Soplice.Baba za ladą zapytała po co się przedstawia, na co odparł : NIE JESTEM ANONIMOWYM ALKOHOLIKIEM.Bul.Bul.
W moim najlepszym z możliwych światów gra muzyka, nie mam melodii aby teraz wszystko opowiadać,bo jest tego sporo.Jedym słowem bardzo dużo się pozmieniało- na lepsze.Z czego najfajniej jest mieć niektórych ludzi głęboko w dupie,najfajniej jest się nie przejmować,najfajniej lać na wszystko co człowiekowi nie pasuje i iść przez świat z uśmiechem na ryju.I chuj.
Jaki koń jest każdy widzi.Konia można pojmować jako końskość,rozumianą jako koniowatość.Chyba żadne zwierze nieparzystokopytne nie odegrało tak znaczącej roli w świecie literatury,nauk ścisłych,grach i erotyźmie jak koń.Mamy wkońcu "Łyska z pokładu Idy", konie mechaniczne w fizyce,wiemy ile jest milion koni dodać jedną drugą konia do minus dziesiątej potęgi,w filozofii- koń nie prosi i nie pyta tylko ma kopyta,w szachach bije się konia, a w innym przypadku konia się wali.Konia można na dziesięć ton i jeden sposobów definiować. Ssak nieparzystokopytny,z rodziny koniowatych,roślinożerny,hodowany jako zwierzę domowe(jak mąż)pociągowe(jak mąż)lub wierzchowe,żyje także w stanie dzikim.
Coś co ma grzywę,ogon,łeb,robi prrrryy,reaguje na wio,coś co się da oswoić,coś co można ujeździć i mieć na własność.Zagalopowałam się, nie chodzi o męża/narzeczonego/osobistego chłopa.Takiego zwierza, co ma nogi po jednym na każdym rogu będę miała.Powtórzę, będę miała konia KONIA.
Nie wiem jak nazwać fachowo ten typ człowieka, ale są ludzie iż wystarczy na nich spojrzeć i od razu się wie,że ma coś wspólnego ze zwierzem.Taki jest KOŃ.Chłopak mojej kuzynki.Jego gęba,to odzwierzęcy twór,no może nie jakby skórę zdjąć.Patrzącym jego kufa sugeruje,że ma skłonności do pejczów,batów,szybiego biegu,gotowania jajecznicy i nieumiejętnego prowadzenia wozu.Nawet zaczesuje włosy w koński ogon.Tak się banalnie złożyło,że owego koniowatego znałam wcześniej niż moja kuzynka.Koń to istny samiec nadproduktywny, podrywa wszystko, a te które nie dają się podrywać są określane jako "Gościnne w kroku"Nie wiem ile koń ma lat, nie odważę się nawet spróbować.Jak wiadomo koński wiek sprawdza się przez zęby.Jemu któregoś już tam brakuje,ma też uroczą przerwę między jedynkami,w którą można by wbijać gole.Jest chudy, przez co upodabnia się do szkapy,nie jest wałachem,chociaż tyle.Koń staje się obiektem językowego galimatiasu,mojej przyjacióły i mnie samej.Ulubiona technika sexualna- na jeźdzca,wymarzony zawód,końduktor,ulubiona piosenka "Koń na biegunach", wio wio koniku a jak się postarasz, ulubiona zagrycha suchy chleb.Mnóstwo, mnóstwo.Ihhhaaa!
Abstrakcyjne hasło na dziś : Świat jest okrągły a ludzie pieprzą się po kątach. Ihhhhhhaaaa!
HUJ- HURTOWNIA JAŚ.Ihhhhaaaa!