Fucklentynki.
Serce pikało nierówno,nos zimny jak lód.To podobno objaw świetnej formy u PIESKÓW.
Wchodząc po winiki z gnozeologii (epistemologii) czułam się identycznie,z tym że powtarzałam
w główce jak mantrę : Chuju pierdolony z kosmosu,chuju pierdolony z kosmosu...
Czułam,że coś będzie nie tak no i było.Naturalnie,że mnie ULAŁ.Ale ulał z klasą,powiedział,że
mam łeb na karku,wiem z czego żyję i da mi jeszcze szansę.Mianowicie,potraktował mój egzamin
jakby go nie było,nie wpisał mi jedyneczki i zaprosił na 14 LUTEGO.No takkk! Będę mieć piękne walentynki,a raczej FUCKLENTYNKI!By go tam i z spowrotem przez glebogryzarkę!!!
A teraz w skrócie.
1) Wrocław co to widział moje piegowate wyposażenie klatki piersiowej ma się dobrze.Wrócił ze szpitala,głowę ma w miarę podreperowaną.Nie wolno mu używać telefonów komórkowych,komputera i wlepiać patrzał w telewizor.
2) Mam jakiegoś nawiedzonego adoratora.Pisze regularnie co godzinkę i każdego sms-a kończy:Kochanie moje.
Nie mam bladego pojęcia co to za typ,a jak oddzwaniam to nie odbiera,twierdzi,że ma kijowy sprzęt.Wykluczyłam ewentualne możliwości i dalej jestem w niebywałej dupie niewiedzy.Jak ktoś chce to go oddam.Ja nie chcę anonimowych pierdół.Bo to zachowanie pierdoły.
3)Dostałam przedwalentynkę od kolezanki MAŁGORZATY.Nie wiem doprawdy gdzie ona mi się chowała przez dwa lata.Jest rewelacyjna, ma nieziemskie poczucie humoru,
głowę na karku i świetny zgryz.Walentynką była mała czekoladka,którą zeżarłam bo byłam głodna,ale za to na wieczną pamiątkę zachowam sobie opakowanie.
Miłego dnia.