do ciemkania
Dziś mało co( mao ) nie zabiłabym człowieka. Z premedytacją i poszłabym do pierdelka na serdelka.
Stoję z wycieczką, gdzieś przy Sukiennicach i dołączyła się do mojej grupy jakaś parka.
Niech sobie są, słuchają. Dziś dzień belfra -mogę nieść kaganek wiedzy i dla tych dwóch.
Stali tak sobie i słuchali, co mam do powiedzenia(jak zwykle sporo).
ALE do czasu. Kiedy to samiec nie wyciągnął z plecaka prażynek i zaczął no pardonn - ale żreć.
Jak ostatnia świnia. Ciamka tym i ciamka.
A we mnie jakby piorun strzelił.
JAK JA NIE NA WI DZĘ CIAMKANIA, MLAKSANIA.
Jestem gotowa ZABIĆ za małe mlasknięcie. Zniosę wszystko, nawet byłabym w stanie jajo znieść, ale nie CIAMKANIE.
Ja się denerwuję, on zaczyna coraz więcej tą szczęką poruszać.
I pomyślałam,że ja mu to chyba zabiorę i podeptam i jeszcze na rzyć wlepię.
Ale dzięki Bogu(czy kto tam miewa dyżury) se polazł i tyle było go.
Ps. Wiem,że to trochę dziwne PROMOWAĆ KOBIECE MYSZKI, ale mnie poruszyły.
Serio.I chce je wszystkie.
VOILA.