do łba
Nienawidzę jak przed 18.00 zwali mi się na łeb wycieczka. Normalnie 20 minut do opuszczenia parku tortury, a tu cię capną i każą oprowadzać. Tego nie znoszę! Sobotę dokładnie tak było. Była to wycieczka złożona z geriatryków, emerytów i ludzi z podeszwą wiekową. Wlekli się za mną jak żółwie i opóźniali mi wyjście. W parku trwają remonty i faktycznie kostka brukowa nie była zabezpieczona niczym, tylko poukładana niedbale i byle jak. No i jedna taka babuleńka wlazła w taką niezabezpieczoną, ruchomą kostkę, kostka się obsunęła od brzegów, a baba wyryła łbem w sadzawkę. Wyglądało do dość komicznie, teraz mogłabym to widowisko porównać z dobrym westernem, kiedy to konie piją wodę z jakiejś kałuży i potrząsają łbem, strzepując wodę z pyska i grzywy. Wyglądało to dokładnie tak samo. Babie dodatkowo na łbie osiadły zielone glony, podnosząc głowę z sadzawki krzyczała: NIE MOGĘ ODDYCHAĆ, NIE MOGĘ ODDYCHAĆ!!!!. Oczywiście chciałam ją podnieść, ale zaplątałam się w pasek od jej torby i mało co sama nie wylądowałam w sadzawce. Baba była przerażona! A ja cała w panice, gdyż spodziewałam się lada chwila, reszty stada do którego należała SYRENKA, przywali mi jakąś laską, czy innym podpieradłem, względnie mnie zbesztają. Ostatecznie nawrzeszczeli i zrobili grandę szefom.
Chciałam również napisać, że stopniowo GŁUCHNĘ.
Dziś jeden pan pyta mnie, czy można tu kupić środki przeciwbólowe, a ja usłyszałam, że CZIPSY CEBULOWE.
Oprócz tego Kraków po wiankach wygląda jakby przemaszerowało po nim stado krów z rozstrojem żołądka, które zdąża do wodopojów. Syf, kiła, mogiła.
Idę spać…A chińczyki skurczybyki w kukurydzy kryją się, LA LA LA