1,3,7
Wczoraj przekroczyłam maksymalnie granice, pierwszego grzechu głównego!
P Y C H A*!
I był to pyszny, a nawet przepyszny grzech! (zapiekanka z ziemniaków, sałatka, grillowany oscypek, ze 3 łyki piwa korzennego, i coś tam jeszcze było, ale nie pamiętam)
I jak mówi babcia, jak nie będziesz na siebie uważała to trzeba cię będzie podłączyć do INSPIRATORA!!!, AHAHAHAHAHHAA.
oraz zahaczyłam deko o grzech trzeci
N I E CZ Y S T O Ś Ć
Wydudliłam się trochę spodniami o jakiś samochód, który był bardzo brudny.
I byłam brudna.
I dlaczego tak w ogóle nie miewam grzechu siódmego??
Zakopane zakopane pod śniegiem. Wyrżnełam się wczoraj tyle razy, że kolejne razy to już była NORMALKA. Rozbeczałam się ok 2 razy, bo przed oczyma miałam wizje turlającej się mnie z górki, połamanych żeber, kosztów pogrzebu, nieposprzątanego pokoju, wrzasków matki, niewypranych spodni, skręconego karku, nieskończonej magisterki i postów nieprzeczytanych na forach(wiecie,że jestem uzależniona od FORÓW INTERNETOWYCH?pfff jakbym od zakupów np.nie mogła 0!) i jeszcze przemoczonych butów!
Ps.Rozpustnicy jestem z Wami!, no wiecie, że z ekologami w dolinie Rozpudy.
*nie chodzi o wysokie mniemanie o sobie, ale o nadmierne jedzenie przez jeden dzień.